Wydarzenie miało charakter otwartej debaty, podczas której swoje wystąpienia zaprezentowali prawnicy i eksperci z dziedziny prawa autorskiego: Profesor Jan Błeszyński, mec. Marzena Wojciechowska oraz mec. Dominik Skoczek, były dyrektor Departamentu Własności Intelektualnej i Mediów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, obecnie związany ze Stowarzyszeniem Filmowców Polskich.
Zabrakło niestety zapowiadanego ważnego wystąpienia prof. Joanny Sieńczyło-Chlabicz (Sędziego NSA) nt. „Korzystanie z Internetu w świetle obowiązujących przepisów o dozwolonym użytku oraz prawdopodobnych kierunków zmian prawa w tym zakresie”. Organizatorzy spotkania nie wyjaśnili powodów tej niezapowiadanej nieobecności.
Spotkanie krótkim wstępem otworzył Dyrektor Generalny Zaiks-u Krzysztof Lewandowski, przyjmując następnie funkcję moderatora debaty.
Prawo krajowe zgodne z prawem unijnym
Rozpoczynający debatę r.pr. Dominik Skoczek, podkreślił, że polskie przepisy dotyczące dozwolonego użytku są jednymi z najbardziej liberalnych w całej Europie. Rozmówca skupił się na przedstawieniu podstawowych aktów międzynarodowych regulujących powyższe kwestie. Zaznaczył, że Polska implementowała do swojego systemu prawnego niemalże wszystkie formy dozwolonego użytku zawarte w unijnych dyrektywach. W podsumowaniu wymienił najważniejsze formy dozwolonego użytku dzieląc je na obligatoryjne (do których należą: zwielokrotnienie na papierze przy użyciu dowolnej techniki, pod warunkiem otrzymania godziwej zapłaty przez podmioty praw wyłącznych, możliwość korzystania przez instytucje non profit, pod warunkiem że nie kryje się pod tym działalność gospodarcza, wykorzystanie w tych instytucjach utworów w celach badawczych) oraz fakultatywne (sprawozdawczość, cytowanie, reklama dotycząca wystaw publicznych, pastisz , karykatura oraz korzystanie dla celów bezpieczeństwa publicznego).
Wszystkie przypadki są dopuszczalne przez polskie prawo krajowe, natomiast jeżeli inne formy dozwolonego użytku były dopuszczone przed pełnym implementowaniem dyrektywy, jego zdaniem, można z nich korzystać.
Mecenas Skoczek zakończył swoją wypowiedź wnioskiem, że na tyle na ile dzisiaj prawo Unii nam pozwoliło Polska wykorzystała praktycznie w pełni wszystkie dozwolone formy dozwolonego użytku.
Cytat, inspiracja i opracowanie
Jako następna udział w dyskusji wzięła mecenas Wojciechowska. Nawiązała do wypowiedzi przedmówcy, a ponadto skupiła się na wątku dotyczącym cytatu, inspiracji oraz opracowania.
Na początku krótko przedstawiła:
czym jest utwór i w jaki sposób możemy go cytować
,
czym są inspiracje stwierdzając, że musi ona nosić znamię (symbol) „nowości”
czym jest opracowanie jako określone formą: tłumaczenie, przeróbka, adaptacja, których rozpowszechnianie wymaga zgody autora oraz wkracza w obszar autorskich uprawnień osobistych, dlatego należy na opracowaniu wskazać autora jako źródło utworu pierwotnego;
czym jest cytat jako swoisty „element obcy” w nowym utworze, do którego autor nowego utworu się odnosi.
W nawiązaniu do tego rozmówczyni opisała artykuł 29 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz orzeczenie sądu o przyznaniu wynagrodzenia żonie Janusza Przymanowskiego w sprawie o zgodę na użycie fragmentu filmu „Czterej Pancerni i pies” w teledysku Maryli Rodowicz o Marusi. W podsumowaniu gość debaty dodała, że różna może być ocena dopuszczalności powoływania się na licencję ustawową w zależności od formy korzystania z utworu (analogowa/cyfrowa). Natomiast tzw. trójstopniowy test legalności z art. 35 ustawy autorskiej umożliwia ocenę dopuszczalności zakresu ograniczenia praw wyłącznych w regulacjach krajowych. Wreszcie dodała, że ciężar dowodu legalności korzystania z utworu spoczywa tym, kto powołuje się na działanie w ramach dozwolonego użytku. Ma to oznaczać, że ten/ta kto korzysta z dozwolonego użytku musi udowodnić, że spełnia wszystkie jego warunki. Na koniec wyraziła potrzebę zachowania ostrożności przy stosowaniu przepisów tzw. dyrektywy internetowej w zakresie form dozwolonego użytku.
Środowisko cyfrowe, zdobycze techniki a ochrona twórców.
Na koniec debaty głos oddano profesorowi Błeszyńskiemu, który zajął się kwestią środowiska cyfrowego. Jego zdaniem zniknęła faktyczna różnica między kopią profesjonalna i nieprofesjonalną. Stwierdził, że centralnym urządzeniem o szerokich możliwościach eksploatacyjnych utworów stał się telefon komórkowy, a twórca został pozbawiony możliwości indywidualnego dochodzenia praw z tego tytułu.
W związku z dyskusją o zmianie art. 23 toczoną obecnie w parlamencie (PrawoAutorskie.pl pisało o tym projekcie tu), profesor Błeszyński postawił pytanie czy to jest błąd, nieudolność, czy też świadome sprzyjanie tendencjom wypływającym z niepisanego prawa tego kto jest na rynku silniejszy?
Profesor stwierdził, że zdobycze techniki umożliwiające pobieranie i przesyłanie plików zawierających utwory to wielka społeczna mądrość. Jednak te nowe możliwości nie powinny odbywać się kosztem wartości i praw, które są przy tej okazji wykorzystywane. Takim działaniom mądrość powinna postawić tamę. Jego zdaniem, obecny system prawa autorskiego zachowuje aktualność w odniesieniu do tradycyjnych, analogowych form eksploatacji utworów. Rozmówca odróżnił użytek komercyjny od prywatnego oraz uznał, że w erze cyfrowej indywidualne licencjonowanie staje się nieopłacalne. W przekonaniu profesora Błeszyńskiego należy utrzymać art. 26 prawa autorskiego dot. sprawozdań o aktualnych wydarzeniach, a nawet go „poluźnić” tworząc w zamian system rekompensat dla twórcy poprzez odpowiednie rozszerzenie obowiązku wnoszenia opłat produkcyjno-importowych wynikających z art. 20 prawa autorskiego. Profesor Błeszyński podkreślił również szczególną rolę organizacji zbiorowego zarządzania w procesie uporządkowywania rynku. Tylko wtedy jego zdaniem zostaną stworzone warunki do tego, aby twórczość rodzima mogła nadal istnieć w środkach przekazu i mogła się rozwijać.
Debatę zakończyła wypowiedź profesora Błeszyńskiego cytowana już na wstępie, że jeżeli utracimy twórczość rodzimą to zostanie ona z pewnością zastąpiona twórczością obcą, a my przestaniemy być jej dystrybutorami. Ceną tego będzie utrata naszej tożsamości.
2 komentarze
Nie wiem jak mam to rozumieć? Jestem muzykiem – jeśli w swoim utworze użyję trzysekundowego fragmentu z filmu (sam dźwięk), nie czerpię z tego korzyści majątkowej i skomponowany przeze mnie utwór wyślę na stronę internetową, która ją rozpowszechni…. czy łamię prawo, czy nie?
Moim zdaniem dojdzie do złamania prawa. Może Pan sobie używać film dla włąsnych celów, ale jeśli zacznie Pan to rozpowszechniać, to naruszy Pan prawo autorskie, jeśli rozpowszechnianie było bez zgody producenta lub reprezentującej go organizniacji zbiorowego zarządzania. Zarówno Pan jak i portal możecie odpowiadać. Może się jednak zdarzyć, że rozpowszechni Pan film w ramach dozwolonego użytku, wtedy nie ma naruszenia prawa, ale może być należne wynagrodzenie. Wiele zależy od tego co i kto rozpowszechnia. To zawsze trzeba analizować w odniesieniu do kontretnego przypadku.